Dlaczego warto wciąż stawiać sobie cele, mimo iż nie każdy się uda zrealizować? Mało kto z nas stawia sobie takie pytanie. Raczej skupiamy się na tym i szukamy odpowiedzi na to, jak wyznaczyć sobie cele lub jak je osiągać – czyż nie? Dlaczego jednak w ogóle warto, mimo że część się udaje realizować a cześć nie, to już pytanie, które sięga trochę do innych sfer naszych pokładów świadomości i tożsamości.
Ja widzę to w następujący sposób – cele warto stawiać, gdyż:
Po pierwsze – „By mieć wysłany punk odniesienia” Jeśli sami sobie nie stawiamy celów, to zbieramy punkty odniesienia życia innych osób, porównujemy się do innych. Często porównujemy także swoje plany, pomysły — przyjmując jako wyznacznik ich system oceny, a nie swój własny. Najciekawsze też jest to, że jak już się z kimś porównujemy, to najczęściej porównujemy się do osób w naszej ocenie lepiej postrzeganych od nas przez społeczeństwo, przez co wpadamy w dużą pułapkę nielogiczności. Zobacz, że gdyby nawet na początku naszym punktem odniesienia są jakieś porażki, coś, co nam się nie udało, albo udało się tylko częściowo, to wg mnie super, to jest to fajny punkt odniesienia. To na bazie już tych doświadczeń coś możemy robić, czegoś się nauczyć i postawienie sobie kolejnego celu nawet małego sprawi, że idziemy do przodu i z biegiem czasu będziemy mieli, własnych punktów odniesienia coraz więcej i, więcej i bazujemy na swoim, a nie na czyimś. To buduje! Po drugie – „By być jak maratończyk”. Wyobraź sobie, bieg na 110 m przez płotki, jesteś na linii startu, czekasz w blokach, jest strzał, wyskakujesz jak z procy, energia cię rozpiera, obok ciebie gnają inni i nagle ktoś obok traci równowagę, potyka się o jeden płotek, przewraca prosto na ciebie i Ty wytrącony sam potykasz się o kolejny płotek, lądujesz na ziemi i …. (KLOPS) Takie historie są na co dzień, w życiu zawodowym i prywatnym, wiele rzeczy może nas wyprowadzić w danym dniu w pole. Może nas wytrącić, przeszkodzić, będą potknięcia i jeśli nie mamy postawionego dalszego celu większego, to właśnie gnamy jak przez płotki na krótki dystans, dążymy tylko by zaspokoić bieżący dzień. Jedno potknięcie jest ogromnym odchyleniem, jeśli ten bieg na 110metrów jest analogią danego dnia. Upadek jest tożsamy z porażką. Druga historia — wyobraź sobie teraz bieg na bardzo długim dystansie, 10 000 metrów z przeszkodami, albo nawet maraton. Jeśli tu nastąpi potknięcie, nawet jak upadniesz, to odchylenie jest tak małe vs dystans, że jeszcze wstaniesz, nadrobisz, przemodelujesz i dotrzesz na metę. Dobre cele to, cele długie dystanse i takie warto sobie stawiać. Po trzecie – „By budować pewność siebie” Każdy osiągnięty cel większy, jak i mniejszy buduje nas. Nas jako ludzi, podnosi pewność siebie, buduje wiarę w to, że możemy więcej, zwiększa samoocenę. Teraz najlepsze i najpiękniejsze! – osiąganie celów to umiejętność, jakiej można się nauczyć. Trzeba tylko wiedzieć, jak i uczyć się na doświadczeniach. Podwyższa to poczucie własnej wartości, a to motywuje do więcej, więcej i więcej, a zatem jesteśmy wstanie stawiać cele, jeszcze bardziej ambitne i mające wpływ na znacznie więcej. To jest piękny efekt! Na koniec po czwarte – „By móc celebrować” By cieszyć się, że się osiąga stopnie, szczeble drabinki w danym obszarze. Że jakość swojego życia jest większa i czujemy spełnienie. Jedno z najprzyjemniejszych uczuć, ogromny wystrzał endorfin w organizmie to właśnie moment, w którym następuje koniec, kiedy zadanie jest wykonanie, kiedy CEL JEST OSIĄGNIĘTYM!!!Trzeba dawać sobie w życiu takie momenty, momenty celebracji, bo z nich m. in. składa się nasze szczęście, a przecież to właśnie do szczęścia dążymy. Zatem warto, warto, warto!!!
Z pozdrowieniami Krzysztof